czwartek, 12 marca 2015

Friduccia


Dziś przychodzę do Was z nowym pudełeczkiem :)
Zdjęcie powyżej celowo rozmyłam...jakby postać była zawieszona gdzieś w przestrzeni....
Poniżej już całkiem wyraźnie widać całą pracę :)









Do stworzenia mojej własnej wersji podobizny
Fridy Kahlo natchnęło mnie Jej malarstwo
 i postanowiłam stworzyć
całą serię szkatułek
inspirowanych osobami,
które miały wpływ
na moje postrzeganie świata sztuki :)
 




Jak  to u mnie bywa podobizna jest przerysowana,wszak Artystka miała piękne,przenikliwe spojrzenie a w Jej cudownych,ciemnych oczach (nad którymi charakterystycznie zrastały się brwi) było widać ból fizyczny,który towarzyszył Jej niemal całe życie... i dlatego to oczy pełne cierpienia w tej pracy grają pierwsze skrzypce :)





Urodzona w Meksyku w 1907 roku artystka zasłynęła z malowania swoich autoportretów,które oddawały stan,w jakim się aktualnie znajdowała.
Przelewała na płótno zarówno piękne meksykańskie kolory,przyrodę,ciepły klimat...jak i cierpienia,które wiązały się z częstymi wizytami w szpitalu,operacjami i wyjazdami z dala od rodzinnego Coyoacán.

Kiedy w młodym wieku przeżyła wypadek komunikacyjny w wyniku którego 
doznała złamania kręgosłupa,żeber,obojczyka i przebicia macicy (przez co Artystka nie mogła mieć tak upragnionego przez siebie potomstwa)  po tym traumatycznym zdarzeniu na poważnie zainteresowała się malarstwem.
Jej pierwsze obrazy są proste a mimo to są w nich pięknie zawarte charaktery portretowanych osób.

Unieruchomionej w łóżku Fridzie rodzice podarowali sztalugi,płótna i farby.
Spędzając całe dnie przy malowaniu nabrała śmiałości w uwiecznianiu tego,na co czuje i przeżywa a nie tego,co wyznaczały obecne trendy w sztuce.Swoje pierwsze prace chciała przedstawić artyście,który utwierdziłby ją w przekonaniu,że to co robi jest dobre,bądź dał kilka cennych wskazówek,nad czym popracować.Tak poznała Diego Riverę(szanowanego już wówczas malarza).Prace młodej artystki zrobiły na nim tak ogromne wrażenie,że nie tylko postanowił wziąć ją pod swoje opiekuńcze skrzydła,jako mentor....zechciał również dzielić z nią swoje życie.

Rdzenna kultura meksykańska stale przejawiająca się w jej pracach zyskała uznanie nie tylko w Meksyku,ale i poza jego granicami.
Prace nacechowane mnóstwem symboli,które stale przewijały się przez kolejne obrazy artystki stały się jej znakiem rozpoznawszym.
Z każdym kolejnym rokiem jej warsztat stawał się coraz lepszy a  obraz pt."Mojżesz(jądro stworzenia)" zyskał imponujący aplauz (wpiszcie w wyszukiwarkę Frida-Moses).


Ta doceniona już za życia,cierpiąca,prawdziwa,bezpośrednia artystka pozostawiła po sobie wielką spuściznę... Jej kolejne obrazy są niejako chęcią zachowania po swoim niełatwym życiu każdej chwili,która miała wpływ na to jakim człowiekiem się stawała... zmarła w cichości w 1954 roku u boku najbliższych.... zostając w końcu(jak głęboko wierzyła) uwolniona od cierpień...



Szkatułkę malowałam ręcznie na drewnie farbami akrylowymi.
Kolczyki zostały namalowane gęstą złotą i perłową farbą dzięki czemu mają one trójwymiarową fakturę.Wianek na głowie również pociągnięty miejscami złota farbą.
Tło spryskane nierównomiernie farbą,tworząc barwny misz-masz,zaś bok pracy jest ozdobiony kolorowymi wzorami,nałożony techniką decoupage.
Szerokość 13 na 13 centymetrów na 6cm wysokości.Całość kilkakrotnie polakierowana (ruchy pędzla z lakierem kierowałam raz pionowo a następnie poziomo,co daje na żywo wrażenie jakby całość była namalowana na płótnie).

Niebawem kolejne prace :)
A.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad :)
Proszę o podpisanie się imieniem pod anonimowymi komentarzami.
Z GÓRY DZIĘKUJĘ :)
(Do komentujących z konta G+.Może się zdarzyć,że trzeba wcisnąć opublikuj i automatycznie odświeży się strona z Twoim zalogowanym profilem G+ :)